Zaśmiałem się cicho przewracając się na trawę i wskazując Rivenowi miejsce obok siebie. Po chwili rozmawialiśmy leżąc obok siebie na trawie i wpatrując się w niebo pokryte małymi chmurkami.
- Ej stary - zagadnąłem Riva odwracając głowę w jego stronę - Poznałeś już moją siostrę?
- Nie - zaprzeczył - Zgaduję, że jest Alfą Watahy Summer Light.
- To może chciałbyś poznać?
- Spoko - zgodził się - Będę zaszczycony.
Mówiąc to zaśmiał się po czym podniósł się z ziemi, a gdy ja zrobiłem to samo poszliśmy w stronę drugiej części Two Worlds.
Riven? Sorry, że takie krótkie, ale mam mało czasu bo uczę się do konkursu... :(
piątek, 17 października 2014
środa, 15 października 2014
Od Rivena Cd Dracona
- Dracon, czemu uciekłeś? - wydyszała Pippity
- Czemu?! Bo... - zaczął wnerwiony basior
- Dracon, przestań! - szturchnąłem go w bok - Uspokój się.
Obrzucił mnie niechętnym spojrzeniem i wziął głęboki oddech.
- Riven… - zaczęła wadera - Czy mógłbyś zostawić nas samych?
Spojrzałem na nią, zdziwiony. Wadera nie patrzyła na mnie. Z obrzydzeniem przyglądała się swoim łapom, obłoconym po biegu. Odwróciłem wzrok na basiora stojącego obok. Zaciskał zęby i zmrużył oczy. Spojrzał na mnie i pokręcił łbem. Uśmiechnąłem się do siebie, widząc wściekłą minę Alfy. Wzrok Pippity zwrócił się w moją stronę. Zamrugała kilkakrotnie i spojrzała na mnie wyczekująco. Nie do końca wiedziałem co powiedzieć, bo z jednej strony nie chciałem odmówić waderze, ale Dracon mógłby zrobić jej coś pod wpływem wściekłości. Odchrząknęła, wciąż czekając na moją decyzję.
- Przepraszam, ale nie mógłbym. - powiedziałem - Nie czułbym się dobrze, zostawiając Cię z wściekłym Alfą.
Słyszałem, jak Dracon cicho odetchnął z ulgą. Pippity spojrzała na mnie, lekko oburzona. Uśmiechnąłem się przepraszająco. Urażona wadera odwróciła się na pięcie i powoli zaczęła odchodzić.
- Dzięki stary. - powiedział i uśmiechnął się lekko
- Nie ma sprawy.
Dracon? Riven z chęcią się zaprzyjaźni XD
Pippity? Sorki, że Cię spławił XD
- Czemu?! Bo... - zaczął wnerwiony basior
- Dracon, przestań! - szturchnąłem go w bok - Uspokój się.
Obrzucił mnie niechętnym spojrzeniem i wziął głęboki oddech.
- Riven… - zaczęła wadera - Czy mógłbyś zostawić nas samych?
Spojrzałem na nią, zdziwiony. Wadera nie patrzyła na mnie. Z obrzydzeniem przyglądała się swoim łapom, obłoconym po biegu. Odwróciłem wzrok na basiora stojącego obok. Zaciskał zęby i zmrużył oczy. Spojrzał na mnie i pokręcił łbem. Uśmiechnąłem się do siebie, widząc wściekłą minę Alfy. Wzrok Pippity zwrócił się w moją stronę. Zamrugała kilkakrotnie i spojrzała na mnie wyczekująco. Nie do końca wiedziałem co powiedzieć, bo z jednej strony nie chciałem odmówić waderze, ale Dracon mógłby zrobić jej coś pod wpływem wściekłości. Odchrząknęła, wciąż czekając na moją decyzję.
- Przepraszam, ale nie mógłbym. - powiedziałem - Nie czułbym się dobrze, zostawiając Cię z wściekłym Alfą.
Słyszałem, jak Dracon cicho odetchnął z ulgą. Pippity spojrzała na mnie, lekko oburzona. Uśmiechnąłem się przepraszająco. Urażona wadera odwróciła się na pięcie i powoli zaczęła odchodzić.
- Dzięki stary. - powiedział i uśmiechnął się lekko
- Nie ma sprawy.
Dracon? Riven z chęcią się zaprzyjaźni XD
Pippity? Sorki, że Cię spławił XD
poniedziałek, 13 października 2014
Od Dracona Cd Pippity
Uderzyłem łapą w ziemię powstrzymując się przed tym by tak samo nie potraktować wadery, ale przecież wilczyc się nie bije... Popatrzyłem uważnie na nią, a w jej oczach zobaczyłem wstyd. To powstrzymało mnie przed zrobieniem jej wykładu, a ponieważ poczułem, że atmosfera robi się coraz cięższa uciekłem. Zostawiłem Pippity i Rivena i jak zwykle w takich sytuacjach uciekłem. Biegłem długo i zatrzymałem się dopiero na środku zimowego lasu. Oddychałem głęboko mroźnym powietrzem obserwując słońce odbijające się do śniegu.
- Stary! - usłyszałem wołanie Rivena, który najwyraźniej pobiegł za mną zostawiając Pippity - Co się z tobą dzieje?!
- Nic - warknąłem odwracając się do niego - Ta wadera strasznie mnie wkurza.
- Bywa... - westchnął - Ale nie musisz się na nią od razu tak wkurzać. To straszna niunia i nie wie jak się zachować, ale daj jej nieco czasu.
- Czasu?! - krzyknąłem czując jak złość, która mnie przed chwilą opuściła wraca znów - Jak mam jej dać czas skoro ona się do mnie lepi! Zresztą nie dla wszystkich muszę być miły! Nie jestem towarzyskim wilkiem i niech da sobie spokój z psuciem wszystkiego za co się zabiorę!
- Nie dramatyzuj tak... - basior chyba chciał rozwinąć swoją myśl, ale nagle pojawiła się obok nas zdyszana Pippity.
Riven??? Pippity?...
- Stary! - usłyszałem wołanie Rivena, który najwyraźniej pobiegł za mną zostawiając Pippity - Co się z tobą dzieje?!
- Nic - warknąłem odwracając się do niego - Ta wadera strasznie mnie wkurza.
- Bywa... - westchnął - Ale nie musisz się na nią od razu tak wkurzać. To straszna niunia i nie wie jak się zachować, ale daj jej nieco czasu.
- Czasu?! - krzyknąłem czując jak złość, która mnie przed chwilą opuściła wraca znów - Jak mam jej dać czas skoro ona się do mnie lepi! Zresztą nie dla wszystkich muszę być miły! Nie jestem towarzyskim wilkiem i niech da sobie spokój z psuciem wszystkiego za co się zabiorę!
- Nie dramatyzuj tak... - basior chyba chciał rozwinąć swoją myśl, ale nagle pojawiła się obok nas zdyszana Pippity.
Riven??? Pippity?...
wtorek, 7 października 2014
Od Pippity Cd Dracona
Pobiegłam. Zobaczyłam po jakimś czasie brązowego wilka.
- Cześć jak masz na imię? Dracon mi o tobie mówił.
- Riven. Ty jesteś Pippity? Dracon tu przed chwilą był i chyba przed tobą uciekał.
- Nie wiem czemu przedemną uciekał, szkoda, ale mówił że masz mnie oprowadzić.
- Mi też to mówił.
- Dobra to chodźmy.
- Chodźmy
Najpierw Rivendel opowiedział mi o Wrzosowiskach snów a potem poszliśmy do Lasu marzeń, Riven pokazał mi rzekę i góry.
- Ale tu ładnie - powiedziałam na szczycie góry. Wspięliśmy się tam z wielkim trudem i byłam cała brudna ale pierwszy raz myślałam że warto było. Bo widok był piękny. - Jak ta wataha się nazywa?
- United Soul's
- Jaka piękna nazwa - zachwyciłam się. Potem zeszliśmy i Riven pokazał mi Łąkę odbić i powiedział że tu można upolować łosie.
Potem orzeszliśmy przez piękny Zimowy las i weszliśmy do Mrocznego boru. Było tam ciemno.
- Riven boję się
- Nie bój się, tu nie jest strasznie
- Masz rację - przezwyczaiłam się do ciemności lasu ale wtedy wyszliśmy z niego i poszliśmy nad Jezioro dusz. Potem Riven pokazał mi Źródło równowagi, które mi się bardzo spodobało i powiedział że to miejsce spotkań. Na końcu zaprowadził mnie do Alei hesti.
- Pięknie tu w tej alei - powiedziałam.
- Widzę że wszystko ci się podoba.
- Tak, jest prawie takie samo jak w mojej poprzedniej watasze. Ale tam były chyba ładniejsze lasy. Szkoda że już nie jestem alfą w tamtej watasze.
- A czemu nie jesteś?
- No bo się wyprowadziłam jak moi rodzice zmarli. To było przykre. Ale straciłam wysoką rangę i teraz muszę być tylko Gammą.. - w tym momencie zobaczyłam wilka. To był Dracon.
- Dracon! - pisnęłam i rzuciłam się na niego. Warknął.
- Co? - spytałam.
- Przeszkodziłaś mi w polowaniu.
- Ojej przepraszam, to może - chciałam mu zaproponować że upoluję za niego ale ze względu na to że niezbyt dobrze polowałem i nie chciałam się ubrudzić powiedziałam - Upolowałabym za ciebie ale nie chcę się ubrudzić.
- To jak ty żyłaś wcześniej?
- Miałam służących - uśmiechnęłam się i znowu poprawiłam fryzurę. Miałam manię na punkcie mojej fryzury i chyba zaczynało to denerwować Dracona.
Dracon?
- Cześć jak masz na imię? Dracon mi o tobie mówił.
- Riven. Ty jesteś Pippity? Dracon tu przed chwilą był i chyba przed tobą uciekał.
- Nie wiem czemu przedemną uciekał, szkoda, ale mówił że masz mnie oprowadzić.
- Mi też to mówił.
- Dobra to chodźmy.
- Chodźmy
Najpierw Rivendel opowiedział mi o Wrzosowiskach snów a potem poszliśmy do Lasu marzeń, Riven pokazał mi rzekę i góry.
- Ale tu ładnie - powiedziałam na szczycie góry. Wspięliśmy się tam z wielkim trudem i byłam cała brudna ale pierwszy raz myślałam że warto było. Bo widok był piękny. - Jak ta wataha się nazywa?
- United Soul's
- Jaka piękna nazwa - zachwyciłam się. Potem zeszliśmy i Riven pokazał mi Łąkę odbić i powiedział że tu można upolować łosie.
Potem orzeszliśmy przez piękny Zimowy las i weszliśmy do Mrocznego boru. Było tam ciemno.
- Riven boję się
- Nie bój się, tu nie jest strasznie
- Masz rację - przezwyczaiłam się do ciemności lasu ale wtedy wyszliśmy z niego i poszliśmy nad Jezioro dusz. Potem Riven pokazał mi Źródło równowagi, które mi się bardzo spodobało i powiedział że to miejsce spotkań. Na końcu zaprowadził mnie do Alei hesti.
- Pięknie tu w tej alei - powiedziałam.
- Widzę że wszystko ci się podoba.
- Tak, jest prawie takie samo jak w mojej poprzedniej watasze. Ale tam były chyba ładniejsze lasy. Szkoda że już nie jestem alfą w tamtej watasze.
- A czemu nie jesteś?
- No bo się wyprowadziłam jak moi rodzice zmarli. To było przykre. Ale straciłam wysoką rangę i teraz muszę być tylko Gammą.. - w tym momencie zobaczyłam wilka. To był Dracon.
- Dracon! - pisnęłam i rzuciłam się na niego. Warknął.
- Co? - spytałam.
- Przeszkodziłaś mi w polowaniu.
- Ojej przepraszam, to może - chciałam mu zaproponować że upoluję za niego ale ze względu na to że niezbyt dobrze polowałem i nie chciałam się ubrudzić powiedziałam - Upolowałabym za ciebie ale nie chcę się ubrudzić.
- To jak ty żyłaś wcześniej?
- Miałam służących - uśmiechnęłam się i znowu poprawiłam fryzurę. Miałam manię na punkcie mojej fryzury i chyba zaczynało to denerwować Dracona.
Dracon?
poniedziałek, 6 października 2014
Od Dracona Cd Pippity
Obdarzyłem waderę niechętnym spojrzeniem co wywołało u niej niewątpliwe zdziwienie. Przez jakiś czas byłem dla niej uprzejmy, aby lepiej ją poznać, ale teraz czułem, że raczej jej nie polubię. Znudziło mi się udawane miłego więc postanowiłem przybrać swój prawdziwy charakterek bez względu na to co pomyśli sobie Pippity.
- Wybierz sobie jedną z grot - warknąłem władczym tonem po czym bez wyjaśnień ruszyłem przed siebie z zamiarem opowiedzenia mojej siostrze o nowej.
- Ej! Zaczekaj - zawołała za mną wilczyca doganiając mnie - A powiesz mi chociaż gdzie mogę znaleźć grotę i jakie tereny należą do tej watahy?!
- Poszukaj brązowo - szarego basiora Rivena. Jak się postarasz to on ci wyjaśni które jaskinie są wolne - syknąłem powstrzymując się od rzucenia się do biegu by jak najszybciej opuścić towarzystwo Pippity. Nie musiałem jednak tego robić bo zdziwiona zatrzymała się patrząc na mnie z oburzeniem. Uśmiechnąłem się i zadowolony z siebie poszedłem w stronę watahy Summer Light. Kiedy znalazłem się przy granicy dzielącej dwie części Two Worlds zobaczyłem Ravena, którego najwyraźniej nie znalazła jeszcze nowa.
- Hej - przywitałem się, a w moim tonie oprócz obojętności pojawiła się też nuta serdeczności.
- Cześć - odparł uśmiechając się.
- Nasłałem na ciebie nową wilczycę - oznajmiłem z perfidnym uśmieszkiem - Chciała, żebym jej wyjaśnił jakie tereny należą do watahy i gdzie ma sobie znaleźć grotę, a ja nie mogłem znieść jej towarzystwa.
- To chyba nic nowego, że kogoś nie tolerujesz - zaśmiał się.
- Tak i bardzo dziwi mnie fakt, że tak przyjemnie mi się z tobą rozmawia - wyznałem rzeczywiście zastanawiając się gdzie podziała się moja duma i sarkazm...
Riven??? (może zostaniemy przyjaciółmi co? XD, Draco w głębi serca potrzebuje towarzystwa)
Pippity?... (jeśli zależy ci na sympatii Dracona to musisz trochę powalczyć! to nie jest miły wilczek)
- Wybierz sobie jedną z grot - warknąłem władczym tonem po czym bez wyjaśnień ruszyłem przed siebie z zamiarem opowiedzenia mojej siostrze o nowej.
- Ej! Zaczekaj - zawołała za mną wilczyca doganiając mnie - A powiesz mi chociaż gdzie mogę znaleźć grotę i jakie tereny należą do tej watahy?!
- Poszukaj brązowo - szarego basiora Rivena. Jak się postarasz to on ci wyjaśni które jaskinie są wolne - syknąłem powstrzymując się od rzucenia się do biegu by jak najszybciej opuścić towarzystwo Pippity. Nie musiałem jednak tego robić bo zdziwiona zatrzymała się patrząc na mnie z oburzeniem. Uśmiechnąłem się i zadowolony z siebie poszedłem w stronę watahy Summer Light. Kiedy znalazłem się przy granicy dzielącej dwie części Two Worlds zobaczyłem Ravena, którego najwyraźniej nie znalazła jeszcze nowa.
- Hej - przywitałem się, a w moim tonie oprócz obojętności pojawiła się też nuta serdeczności.
- Cześć - odparł uśmiechając się.
- Nasłałem na ciebie nową wilczycę - oznajmiłem z perfidnym uśmieszkiem - Chciała, żebym jej wyjaśnił jakie tereny należą do watahy i gdzie ma sobie znaleźć grotę, a ja nie mogłem znieść jej towarzystwa.
- To chyba nic nowego, że kogoś nie tolerujesz - zaśmiał się.
- Tak i bardzo dziwi mnie fakt, że tak przyjemnie mi się z tobą rozmawia - wyznałem rzeczywiście zastanawiając się gdzie podziała się moja duma i sarkazm...
Riven??? (może zostaniemy przyjaciółmi co? XD, Draco w głębi serca potrzebuje towarzystwa)
Pippity?... (jeśli zależy ci na sympatii Dracona to musisz trochę powalczyć! to nie jest miły wilczek)
Od Pippity
Szłam przez las. Byłam głodna i zmęczona. Nagle zobaczyłam jakiegoś samca. Od razu poprawiłam fryzurę i powiedziałam.
- Chej jak masz na imię?
- Dracon.
- Ładnie, ja jestem Pippity ale mów mi Pipi
Uśmiechnął się.
- Jesteś głodna?
- Skąd wiedziałeś?
- Nie wiem, zgadłem. Polujemy?
- Dobra - burczało mi w brzuchu. Wytropiłam sarnę. Wbiłam w nią kły ale zaraz puściłam. Dracon ja złapał.
- Czemu ja puściłaś?
- To ochydne. Ubrudziłam sobie pazury
- Aha... to co jemy?
- Jeszcze się pytasz? - zjadłam elegancko tak, że w ogóle nie ubrudziłam pyska. Dracon tez zjadł.
- Masz watahę?
- Nie - posmutniałam.
- A chcesz mieć?
- Na własność?! - ucieszyłam się.
- Nie no co ty. Czy chcesz dołączyć. Ale będziesz samicą gamma.
- Ok. a gdzie ta wataha?
- Tu, właśnie w niej jesteśmy to jest wrzosowisko snów.
Ktoś che dokończyć?
- Chej jak masz na imię?
- Dracon.
- Ładnie, ja jestem Pippity ale mów mi Pipi
Uśmiechnął się.
- Jesteś głodna?
- Skąd wiedziałeś?
- Nie wiem, zgadłem. Polujemy?
- Dobra - burczało mi w brzuchu. Wytropiłam sarnę. Wbiłam w nią kły ale zaraz puściłam. Dracon ja złapał.
- Czemu ja puściłaś?
- To ochydne. Ubrudziłam sobie pazury
- Aha... to co jemy?
- Jeszcze się pytasz? - zjadłam elegancko tak, że w ogóle nie ubrudziłam pyska. Dracon tez zjadł.
- Masz watahę?
- Nie - posmutniałam.
- A chcesz mieć?
- Na własność?! - ucieszyłam się.
- Nie no co ty. Czy chcesz dołączyć. Ale będziesz samicą gamma.
- Ok. a gdzie ta wataha?
- Tu, właśnie w niej jesteśmy to jest wrzosowisko snów.
Ktoś che dokończyć?
Nowa wilczyca w United Soul's - Pippity
Imię: Pippity
Ksywka: Pipi
Wiek: 5 lat
Urodziny: 02.06
Znak zodiaku: tygrys
Płeć: samica
Ranga: Samica Gamma
Stanowisko: dowódca tropicieli
Patron: Hera
Charakter: kapryśna, romantyczna, ostra, dumna, nie lubi się brudzić
Cechy fizyczne: szybka, daleko skacze
Moce: potrafi zakochać w sobie innego wilka, panować nad śniegiem i lodem, fale dźwiękowe, hipnotyzować wzrokiem
Historia: Urodziła się w pewnej watasze. Tam była córką Alf ale jej rodzice zginęli. Wtedy wyprowadziła się i dołączyła do United Soul's.
Rodzina: zginęła
Zauroczenie: Dracon
Partner: chce mieć
Potomstwo: chce mieć
Talizman: klik
Upomnienia: 0
Właściciel: konia555
niedziela, 5 października 2014
Nowy wilk w United Soul's - Riven
Imię: Riven
Ksywka: Riv
Wiek: 4 lata 6 miesięcy
Urodziny: 19.06
Znak zodiaku: Tygrys
Płeć: basior
Ranga: Beta
Stanowisko: Dowódca Zwiadowców
Patron: Hefajstos
Charakter: Riv to zabójczo inteligentny basior. Jest wychowany i szarmancki, odważny. Jest rozważny, honorowy i lojalny. To w pewnym stopniu romantyk. Oddany i wierny wilk. Ceni szczerość, ale, wiadomo, czasami zmuszony jest kłamać. Z przyjemnością pomaga innym, strącając swoje potrzeby na drugi plan. Nie wywyższa się i szanuje innych. Lubi deszcz i ogólnie wodę, choć nie pokrywa się to z jego żywiołem. Czasami bywa nieufny i agresywny, ale przeważnie to przyjazny wilk. Jest wygadany i zabawny, bardzo często się śmieje. Stara się spełniać swoje obowiązki starannie i dokładnie, ale nie zawsze mu to wychodzi. Dużo rozmyśla i analizuje. Ceni sobie spokój i ciszę, ale dobrze czuje się w towarzystwie innych wilków.
Cechy fizyczne: Riven to bardzo wytrzymały basior. Jest również silny i szybki. Ma dobry refleks i świetnie biega. Dobrze pływa i skacze. Świetnie walczy; zarówno na moce magiczne jak i bez ich użycia.
Moce: ogólne panowanie nad żywiołami ognia i powietrza, super prędkość i teleportacja, a także telepatia i blokada umysłu
Historia: Riven jako szczeniak mieszkał jedynie z ojcem. Wmawiano mu, że nie ma rodzeństwa, a jego matka nie żyje. Zawsze ciężko trenował i rozwijał swoje umiejętności. Gdy miał 3 lata jego ojciec poważnie zachorował. Ze względu na ubogie warunki życia Riven nie mógł go wyleczyć i jego ojciec zmarł. Jednak na łożu śmierci ojciec basiora wyznał mu, że był najzwyczajniej w świecie okłamywany. Jego matka jest gdzieś tam, razem z jego bratem. Ale basior nie miał żalu do ojca. W końcu jak można mieć żal do umierającego? Riv został sam, z wyrzutami sumienia i poplątanymi myślami. Postanowił opuścić swój dotychczasowy dom i zacząć wszystko od nowa. Starał się nie myśleć o matce i bracie, ale nie potrafił. Ciekawe, czy jego matka go rozpozna, a brat zaakceptuje? Ale skąd pewność, że się kiedykolwiek spotkają? Tak więc z tymi wszystkimi pytaniami wędrował dwa, czy też trzy tygodnie, aż napotkał tę watahę. Został tutaj, z nadzieją na „lepsze jutro”.
Rodzina: Gdzieś tam na świecie jest jego matka i brat, którego imienia nie zdążył nawet poznać
Zauroczenie: Jak na razie żadna wadera nie przyciągnęła jego uwagi…
Partner: brak
Potomstwo: brak
Talizman: brak
Upomnienia: 0
Właściciel: Ktosicek
piątek, 3 października 2014
Od Dracona Cd Asoki
Pobiegliśmy w ciszy pomiędzy drzewa rozglądając się dookoła w poszukiwaniu zwierzyny.
- Jest - szepnęła Asoka trącając mnie łapą i wskazując na średniej wielkości łosia. Oboje wiedzieliśmy, że dwa wilki będą mały trudności z tym zwierzęciem, ale byliśmy w końcu doskonałymi łowcami więc nie był to dla nas wielki problem. Asoka zaczęła powoli skradać się w jego kierunku, a ja okrążyłem zwierzynę i zakradłem się z drugiej jego strony, tak, że gdy byliśmy dostatecznie blisko skoczyliśmy na zwierzę i zabijając je.
- Nieźle nam poszło - zaśmiała się wbijając kły w jeszcze ciepłe mięso.
- Niema to jak zgrane rodzeństwo - parsknąłem z lekką ironią.
- Właśnie - Asoka poparła moje słowa. Po chwili jednak nie rozmawialiśmy już więcej zajęci jedzeniem. Kiedy skończyliśmy usiedliśmy na trawie. Już miałem zapytać moją siostrę co teraz będziemy robić kiedy zauważyłem kremowego wilka biegnącego w naszym kierunku.
- To jest Fectus, nowy w Summer Light - mruknęła do mnie Asoka i uśmiechnęła się do basiora, który zatrzymał się przed nami przyglądając mi się z ciekawością.
- Cześć - przywitałem się zapominając nawet o tym, aby mój głos brzmiał szorstko. Byłem zaskoczony, że wszystkie, czyli dotąd dwa, wilki dołączają tylko do watahy mojej siostry... To głupie!
- Hej, jestem Fectus, a ty zapewne masz na imię Draco i jesteś alfą United Soul's, prawda? - zagadnął co zaskoczyło mnie jeszcze bardziej.
- Tak - odparłem powoli - Skąd wiesz kim jestem?
- Twoja siostra mi o tobie opowiadała - wyjaśnił.
- Fajnie - stwierdziłem chodź bez przekonania.
Fectus? Asoka?
- Jest - szepnęła Asoka trącając mnie łapą i wskazując na średniej wielkości łosia. Oboje wiedzieliśmy, że dwa wilki będą mały trudności z tym zwierzęciem, ale byliśmy w końcu doskonałymi łowcami więc nie był to dla nas wielki problem. Asoka zaczęła powoli skradać się w jego kierunku, a ja okrążyłem zwierzynę i zakradłem się z drugiej jego strony, tak, że gdy byliśmy dostatecznie blisko skoczyliśmy na zwierzę i zabijając je.
- Nieźle nam poszło - zaśmiała się wbijając kły w jeszcze ciepłe mięso.
- Niema to jak zgrane rodzeństwo - parsknąłem z lekką ironią.
- Właśnie - Asoka poparła moje słowa. Po chwili jednak nie rozmawialiśmy już więcej zajęci jedzeniem. Kiedy skończyliśmy usiedliśmy na trawie. Już miałem zapytać moją siostrę co teraz będziemy robić kiedy zauważyłem kremowego wilka biegnącego w naszym kierunku.
- To jest Fectus, nowy w Summer Light - mruknęła do mnie Asoka i uśmiechnęła się do basiora, który zatrzymał się przed nami przyglądając mi się z ciekawością.
- Cześć - przywitałem się zapominając nawet o tym, aby mój głos brzmiał szorstko. Byłem zaskoczony, że wszystkie, czyli dotąd dwa, wilki dołączają tylko do watahy mojej siostry... To głupie!
- Hej, jestem Fectus, a ty zapewne masz na imię Draco i jesteś alfą United Soul's, prawda? - zagadnął co zaskoczyło mnie jeszcze bardziej.
- Tak - odparłem powoli - Skąd wiesz kim jestem?
- Twoja siostra mi o tobie opowiadała - wyjaśnił.
- Fajnie - stwierdziłem chodź bez przekonania.
Fectus? Asoka?
środa, 1 października 2014
Od Asoki cd Kaisame
Leciałam za wilczycą śledząc ją już jakiś czas. Czemu ona biegła? Owszem ja też lubię biegać ale to wyglądało dość...dziwnie? Nie no bez przesady, nie chciałam być wredna dla nowej, pewnie musiałam ją widocznie bliżej poznać. Draco ewidentnie jej nie lubił. A przynajmniej tak wynikało z mich inteligentnych zastanowień. Po chwili przysiadłam na jednym z drzew dalej pozostając niezauważona przez Kaisame. Byłam ciekawa kiedy się zorientuje, że jestem nad nią.
- Mały wilk idzie przez las - zaczęłam śpiewać - mały, niewinny i bezbronny. A wokół czyha stado żądnych krwi, niebezpiecznych wrogów. Czeka na odpowiednią chwilę, a wilk o niczym nie wie... - była to jakaś głupia piosenka, którą słyszałam kiedy byłam mała podczas jakiejś tam bitewki pomiędzy Watahą Światła, a Watahą Strachu i która właśnie mi się przypomniała. - A na drzewie siedzi złoty ptak. Śpiewa pieśń o smutnej przyszłości ponieważ wszystko wie... - Kaisame mnie zauważyła.
- Co to miało być? - spytała zdziwiona.
- Co? - spytałam i uśmiechnęłam się tak jak mój brat z przerażeniem stwierdzając, że coraz bardziej się do niego upodabniam.
- Czemu śpiewałaś?
- No nie wiem... Powiedzmy, że mi się tak zachciało? - to miała być ironia rzecz jasna, jeśli mi wyszła. W każdym razie zapikowałam w dół i przysiadłam obok wilczycy.
- Ty też mnie nie lubisz? - spytała smutno.
- Jeszcze nie wiem - odparłam szczerze bo nie w moim stylu było okłamywanie wilków z mojej watahy. - A Draco chyba jest po prostu zazdrosny.
- O co?
- O to, że nie ma jeszcze wilków w watasze. Tylko mu nie mów, że ja to wymyśliłam - puściłam do niej oko.
Kaisame?
- Mały wilk idzie przez las - zaczęłam śpiewać - mały, niewinny i bezbronny. A wokół czyha stado żądnych krwi, niebezpiecznych wrogów. Czeka na odpowiednią chwilę, a wilk o niczym nie wie... - była to jakaś głupia piosenka, którą słyszałam kiedy byłam mała podczas jakiejś tam bitewki pomiędzy Watahą Światła, a Watahą Strachu i która właśnie mi się przypomniała. - A na drzewie siedzi złoty ptak. Śpiewa pieśń o smutnej przyszłości ponieważ wszystko wie... - Kaisame mnie zauważyła.
- Co to miało być? - spytała zdziwiona.
- Co? - spytałam i uśmiechnęłam się tak jak mój brat z przerażeniem stwierdzając, że coraz bardziej się do niego upodabniam.
- Czemu śpiewałaś?
- No nie wiem... Powiedzmy, że mi się tak zachciało? - to miała być ironia rzecz jasna, jeśli mi wyszła. W każdym razie zapikowałam w dół i przysiadłam obok wilczycy.
- Ty też mnie nie lubisz? - spytała smutno.
- Jeszcze nie wiem - odparłam szczerze bo nie w moim stylu było okłamywanie wilków z mojej watahy. - A Draco chyba jest po prostu zazdrosny.
- O co?
- O to, że nie ma jeszcze wilków w watasze. Tylko mu nie mów, że ja to wymyśliłam - puściłam do niej oko.
Kaisame?
Nowy wilk w Summer Light - Fectus
Imię: Fectus
Ksywka: Nie nabył.
Wiek: 5 lat
Urodziny: 12.03
Znak zodiaku: Zając
Płeć: Basior
Ranga: Samiec Beta
Stanowisko: Strateg
Patron: Atena
Charakter: Fectus nie nawykł do otaczających go tłumów, właściwie omija szerokim łukiem liczniejsze grupy wilków. Ma własne ścieżki, którymi zawzięcie się wlecze, przeważnie w samotności. Jeżeli trzeba, oczywiście, dla każdego znajdzie podnoszący na duchu uśmiech. Nie potrafi otworzyć się przed każdym, ma jakieś wewnętrzne zahamowania. Z pewnością spośród innych wyróżnia go determinacja oraz umiejętność zachowania kultury w sytuacjach, gdy dla innych jest to rzecz prawie a wykonalna. Uprzejmy i diabelsko inteligentny.
Cechy fizyczne: Basior jest wyśmienitym sprinterem. Ponadto wybornie idzie mu w różnych dyscyplinach pływackich.
Moce: Czytanie w myślach; Blokada umysłu; Kontrola światła; Kryształowy Pazur; Teleportacja; Telekineza; Uzdrawianie; Możliwość zmiany w jakiekolwiek inne zwierzę;Biała i czarna magia.
Historia: Fectus urodził się jako syn omegi. Właściwie nie miał żadnej przyszłości. Matka była aż nadto puszczalska, a ojcu przyklejali plakietkę obłąkanego alkoholika. Jako dziecko często był odpychany przez rówieśników, a nawet niekiedy własną matkę. Uciekł. Co innego mógłbyś zrobić na jego miejscu? Po latach wędrówki trafił do watahy Summer Light, gdzie dołączył bez wahania i obawy, że ktoś będzie znał jego przeszłość.
Rodzina: Prawdę mówiąc nie chce jej znać.
Zauroczenie: Serce nie sługa...
Partner: Wciąż szuka.
Potomstwo: Brak
Talizman: Posiada pewien fosforujący kamień, który leży zawsze w jego jaskini.
Upomnienia: 0
Właściciel: Waniliowa Dama
Ksywka: Nie nabył.
Wiek: 5 lat
Urodziny: 12.03
Znak zodiaku: Zając
Płeć: Basior
Ranga: Samiec Beta
Stanowisko: Strateg
Patron: Atena
Charakter: Fectus nie nawykł do otaczających go tłumów, właściwie omija szerokim łukiem liczniejsze grupy wilków. Ma własne ścieżki, którymi zawzięcie się wlecze, przeważnie w samotności. Jeżeli trzeba, oczywiście, dla każdego znajdzie podnoszący na duchu uśmiech. Nie potrafi otworzyć się przed każdym, ma jakieś wewnętrzne zahamowania. Z pewnością spośród innych wyróżnia go determinacja oraz umiejętność zachowania kultury w sytuacjach, gdy dla innych jest to rzecz prawie a wykonalna. Uprzejmy i diabelsko inteligentny.
Cechy fizyczne: Basior jest wyśmienitym sprinterem. Ponadto wybornie idzie mu w różnych dyscyplinach pływackich.
Moce: Czytanie w myślach; Blokada umysłu; Kontrola światła; Kryształowy Pazur; Teleportacja; Telekineza; Uzdrawianie; Możliwość zmiany w jakiekolwiek inne zwierzę;Biała i czarna magia.
Historia: Fectus urodził się jako syn omegi. Właściwie nie miał żadnej przyszłości. Matka była aż nadto puszczalska, a ojcu przyklejali plakietkę obłąkanego alkoholika. Jako dziecko często był odpychany przez rówieśników, a nawet niekiedy własną matkę. Uciekł. Co innego mógłbyś zrobić na jego miejscu? Po latach wędrówki trafił do watahy Summer Light, gdzie dołączył bez wahania i obawy, że ktoś będzie znał jego przeszłość.
Rodzina: Prawdę mówiąc nie chce jej znać.
Zauroczenie: Serce nie sługa...
Partner: Wciąż szuka.
Potomstwo: Brak
Talizman: Posiada pewien fosforujący kamień, który leży zawsze w jego jaskini.
Upomnienia: 0
Właściciel: Waniliowa Dama
wtorek, 30 września 2014
Od Kaisame cd Dracona
Uniosłam spłoszony wzrok w górę; lekko kręciło mi się w głowie, choć to zapewne za sprawą nagłego zderzenia. Przez dłuższą chwilę nie potrafiłam się skoncentrować. Spostrzegłam sztywno stojącego nade mną alfę United Souls, który miał nieco błędny wzrok. Na moje blade policzki wpłynął szkarłat rumieńców.
- Wybacz, wybacz, to moja wina. - szeptałam pośpiesznie, podnosząc się z ziemi i szybko oddalając w stronę rzeki, warto przecinającej granicę miedzy watahami. Nie otrzymałam odpowiedzi z jego strony. Ba, nawet jej nie oczekiwałam. Nie powinno mnie tu być. Nie powinnam wtedy zaczynać rozmowy. Nie powinnam tu dołączać. W ogólnie nie powinnam niczego robić! Wszystko co robię to jakieś kretyńskie czyny, których nie powstydziłaby się wariatka pierwszej wody. Draco (o tyle, o ile dobrze usłyszałam) nie należał do towarzyskich typów, a w szczególności nie ścierpiał mnie.
'Może wszystko co robię to jakiś gigantyczny błąd, pomyłka'
Przygryzłam wargę, zastanawiając się nad tokiem własnych myśli.
'Może to właśnie ja jestem pomyłką!'
Zacisnęłam usta w cienką linię. Bolały mnie własne myśli. Tak jak boję się śmierci, tak bałam się tych słów. Wypowiedziane głośno mogły mieć inny sens.
Teraz chciało mi się beczeć. Chciałam móc wypłakać te wszystkie żale, które adresuję do świata. Ale nic. Ślepia pozostały suche, mimo kurczowo zaciśniętego serca; nie potrafiłam uronić ani jednej, słonej łezki.
Powoli przemierzyłam długość rzeki, gdzie w tym miejscu bardziej przypominała płytki, leniwy potok. Słońce było już na samej górze, za chwilę zacznie przygotowywać się do snu... Ponurym wzrokiem lustrowałam tonący w ciepłych barwach świat.
Ostatnim krokiem stanęłam u podnóża pagórka tchniętego soczystą zielenią. Położyłam się na stromym spadku, wzdychając ciężko.
Chmury były zawsze śmieszne. Kłębiaste, puszyste i towarzyszące każdemu na co dzień. Lubiłam patrzeć w niebo, odchylać głowę do góry i wyobrażać sobie, że jestem ptakiem, a wszystkie te przyziemne problemy są daleko ode mnie, tak daleko, że musiałabym lecieć przynajmniej 3 godziny w dół, aby je poczuć. Wyobraźnia to był mój narkotyk.
Kiedy była szczeniakiem marzyła o tym, żeby na powrót mieć rodziców i siostrę.
Teraz nadal lubiłam marzyć, zatapiać się w wyobrażeniach i kolorować, ubarwiać szarą, bezdenną masę, jaką była rzeczywistość. Ale różnica polegała na tym, że nie wierzyłam, iż te marzenia kiedykolwiek się spełnią. Bo nigdy życie nie było dla mnie łaskawe, a jedną istotą na której mogłam polegać byłam ja sama.
Polana kończyła się łagodnym zboczem pełnym krwawiących maków. Sam ich zapach kojarzył się z czerwienią. Postąpiłam krok. Potem kilka. Wreszcie zaczęłam biec, tak szybko, jak tylko mogłam, ścigałam się z wiatrem czochrającym moją sierść, uciekałam w cień przed plamami słońca. Zwolniłam, gdy wyrósł przede mną mur drzew. Usłyszałam cichy śmiech, obróciłam głowę skupiając uwagę na otaczającym mnie obrazie.
Byłam czujna, a jednak mimo to nie potrafiłam zlokalizować źródła dźwięku.
{Asoka?}
- Wybacz, wybacz, to moja wina. - szeptałam pośpiesznie, podnosząc się z ziemi i szybko oddalając w stronę rzeki, warto przecinającej granicę miedzy watahami. Nie otrzymałam odpowiedzi z jego strony. Ba, nawet jej nie oczekiwałam. Nie powinno mnie tu być. Nie powinnam wtedy zaczynać rozmowy. Nie powinnam tu dołączać. W ogólnie nie powinnam niczego robić! Wszystko co robię to jakieś kretyńskie czyny, których nie powstydziłaby się wariatka pierwszej wody. Draco (o tyle, o ile dobrze usłyszałam) nie należał do towarzyskich typów, a w szczególności nie ścierpiał mnie.
'Może wszystko co robię to jakiś gigantyczny błąd, pomyłka'
Przygryzłam wargę, zastanawiając się nad tokiem własnych myśli.
'Może to właśnie ja jestem pomyłką!'
Zacisnęłam usta w cienką linię. Bolały mnie własne myśli. Tak jak boję się śmierci, tak bałam się tych słów. Wypowiedziane głośno mogły mieć inny sens.
Teraz chciało mi się beczeć. Chciałam móc wypłakać te wszystkie żale, które adresuję do świata. Ale nic. Ślepia pozostały suche, mimo kurczowo zaciśniętego serca; nie potrafiłam uronić ani jednej, słonej łezki.
Powoli przemierzyłam długość rzeki, gdzie w tym miejscu bardziej przypominała płytki, leniwy potok. Słońce było już na samej górze, za chwilę zacznie przygotowywać się do snu... Ponurym wzrokiem lustrowałam tonący w ciepłych barwach świat.
Ostatnim krokiem stanęłam u podnóża pagórka tchniętego soczystą zielenią. Położyłam się na stromym spadku, wzdychając ciężko.
Chmury były zawsze śmieszne. Kłębiaste, puszyste i towarzyszące każdemu na co dzień. Lubiłam patrzeć w niebo, odchylać głowę do góry i wyobrażać sobie, że jestem ptakiem, a wszystkie te przyziemne problemy są daleko ode mnie, tak daleko, że musiałabym lecieć przynajmniej 3 godziny w dół, aby je poczuć. Wyobraźnia to był mój narkotyk.
Kiedy była szczeniakiem marzyła o tym, żeby na powrót mieć rodziców i siostrę.
Teraz nadal lubiłam marzyć, zatapiać się w wyobrażeniach i kolorować, ubarwiać szarą, bezdenną masę, jaką była rzeczywistość. Ale różnica polegała na tym, że nie wierzyłam, iż te marzenia kiedykolwiek się spełnią. Bo nigdy życie nie było dla mnie łaskawe, a jedną istotą na której mogłam polegać byłam ja sama.
Polana kończyła się łagodnym zboczem pełnym krwawiących maków. Sam ich zapach kojarzył się z czerwienią. Postąpiłam krok. Potem kilka. Wreszcie zaczęłam biec, tak szybko, jak tylko mogłam, ścigałam się z wiatrem czochrającym moją sierść, uciekałam w cień przed plamami słońca. Zwolniłam, gdy wyrósł przede mną mur drzew. Usłyszałam cichy śmiech, obróciłam głowę skupiając uwagę na otaczającym mnie obrazie.
Byłam czujna, a jednak mimo to nie potrafiłam zlokalizować źródła dźwięku.
{Asoka?}
Od Dracona Cd Kaisame
- Aha... - syknąłem cicho mierząc waderę przeszywającym na wskroś spojrzeniem - To miło - dodałem bez przekonania starając się uśmiechnąć.
- Draco! - zawołała Asoka podbiegając do nas i patrząc na mnie z wyrzutem. Właśnie miałem obserwować jej nowy trik powietrzny gdy ja tym czasem poznawałem nową wilczycę w Two Worlds.
- Przepraszam - mruknąłem nie chcąc zbytnio pokazywać moich dobrych relacji z siostrą. Niech ta Kaisame myśli, że jestem bezwzględny i bez uczuć co zresztą nie do końca mijało się z prawdą bo byłem taki dla wszystkich poza moją siostrą.
- Jasne - odparła z kwaśnym uśmiechem - Widzę, że poznałeś już pierwszą członkinię naszej sfory.
- Tak, jak widać - znów posłałem Kaisame niechętne spojrzenie.
- W takim razie nie będę wam przeszkadzać - Asoka zaśmiała się cicho i już miała odejść lecz zatrzymałem ją nie mając najmniejszego zamiaru spędzać czasu z waderą sam na sam.
- I tak nie mamy już o czym rozmawiać - wypaliłem szybko karcąc się jednocześnie za własne tchórzostwo. Nie mówiąc nic więcej odbiegłem w stronę mojej watahy.
Rozmyślałem nad krótką rozmową przeprowadzoną z nową. Chodź bardzo starałem się wypędzić z głowy myśl, że na pierwszy rzut oka wydaje się być miła, nie potrafiłem tego zrobić. Szkoda tylko, że nie dołączyła do mojej watahy... No ale kto chciał by mieć za alfę takiego gbura jak ty?! - pomyślałem ze złością kopiąc kamyk leżący akurat na mojej drodze. Dobiegłem właśnie na Wrzosowiska Snów nad którymi właśnie zachodziło słońce. Rozglądnąłem się dookoła uśmiechając się lekko i usiadłem na ziemi zaciągając się uspokajającą wonią drobnych kwiatków wrzosa. Teraz kiedy głębiej zastanowiłem się nad tym co przed chwilą zrobiłem miałem wielką ochotę wrócić do Asoki i Kaisame i porozmawiać z nimi. Wiedziałem jednak, że nie zdobył bym się na to. Postanowiłem więc wcześniej położyć się spać i ruszyłem powoli do swojej jaskini.
Patrzyłem w trawę pod moimi łapami nie patrząc za bardzo jak idę. Nagle poczułem lekki wstrząs i zobaczyłem przed sobą nową wilczycę w którą najwyraźniej wpadłem.
Kaisame?
- Draco! - zawołała Asoka podbiegając do nas i patrząc na mnie z wyrzutem. Właśnie miałem obserwować jej nowy trik powietrzny gdy ja tym czasem poznawałem nową wilczycę w Two Worlds.
- Przepraszam - mruknąłem nie chcąc zbytnio pokazywać moich dobrych relacji z siostrą. Niech ta Kaisame myśli, że jestem bezwzględny i bez uczuć co zresztą nie do końca mijało się z prawdą bo byłem taki dla wszystkich poza moją siostrą.
- Jasne - odparła z kwaśnym uśmiechem - Widzę, że poznałeś już pierwszą członkinię naszej sfory.
- Tak, jak widać - znów posłałem Kaisame niechętne spojrzenie.
- W takim razie nie będę wam przeszkadzać - Asoka zaśmiała się cicho i już miała odejść lecz zatrzymałem ją nie mając najmniejszego zamiaru spędzać czasu z waderą sam na sam.
- I tak nie mamy już o czym rozmawiać - wypaliłem szybko karcąc się jednocześnie za własne tchórzostwo. Nie mówiąc nic więcej odbiegłem w stronę mojej watahy.
Rozmyślałem nad krótką rozmową przeprowadzoną z nową. Chodź bardzo starałem się wypędzić z głowy myśl, że na pierwszy rzut oka wydaje się być miła, nie potrafiłem tego zrobić. Szkoda tylko, że nie dołączyła do mojej watahy... No ale kto chciał by mieć za alfę takiego gbura jak ty?! - pomyślałem ze złością kopiąc kamyk leżący akurat na mojej drodze. Dobiegłem właśnie na Wrzosowiska Snów nad którymi właśnie zachodziło słońce. Rozglądnąłem się dookoła uśmiechając się lekko i usiadłem na ziemi zaciągając się uspokajającą wonią drobnych kwiatków wrzosa. Teraz kiedy głębiej zastanowiłem się nad tym co przed chwilą zrobiłem miałem wielką ochotę wrócić do Asoki i Kaisame i porozmawiać z nimi. Wiedziałem jednak, że nie zdobył bym się na to. Postanowiłem więc wcześniej położyć się spać i ruszyłem powoli do swojej jaskini.
Patrzyłem w trawę pod moimi łapami nie patrząc za bardzo jak idę. Nagle poczułem lekki wstrząs i zobaczyłem przed sobą nową wilczycę w którą najwyraźniej wpadłem.
Kaisame?
Od Asoki cd Dracona
- Dobra... - powiedziałam poważnie - ale najpierw spróbuj mnie dogonić! - krzyknęłam i ruszyłam pędem do Lasu Arte. Nie obchodziło mnie to czy mój brat chciał polować na swoich czy moich terenach. Biegłam tak szybko, że obraz bezkresnych, łąk, nielicznych drzew i gór rozciągających się w oddali długim pasmem stawał się jedną wielką plamą kolorów. Wiatr wiał przyjemnie mnie ochładzając aż nie mogłam się powstrzymać od rozłożenia skrzydeł, a gdy to uczyniłam po prostu oderwałam się od ziemi szurając łapami o trawę. Pęd był tak wielki, że machnęłam nimi tylko raz i już leciałam kilka metrów nad ziemią. Nawet nie zauważyłam jak Draco mnie dogania, biegnie tuż koło mnie, a właściwie trochę pode mną. W następnej chwili wyprzedził mnie więc machnęłam swoimi potężnymi skrzydłami jeszcze kilka razy nabierając jeszcze większej prędkości i wznosząc się o kilka metrów wyżej. Oczywiście gdy brat to zobaczył też wzbił się w powietrze. Niestety mimo braku skrzydeł też umiał latać, a oboje dobrze wiedzieliśmy, że lecąc można poruszać się znacznie szybciej niż biegnąc.
Draco zaczął mnie znowu wyprzedzać. Przelecieliśmy już nad Styksem i zmierzaliśmy w stronę centrum Summer Light. Oczywiście lubiłam go, ale był moim bratem...i to starszym, a zachowywał się często jak szczeniak (przynajmniej według mnie) i teraz miałam okropną ochotę z nim wygrać. Jakbym jej co najmniej nie miała codziennie.
W każdym razie byłam tak pochłonięta wizją wygrania z wkurzającym bratem, że w ogóle nie czułam zmęczenia. Rozłożyłam szerzej skrzydła i szybowałam przecinając powietrze jak nóż. Pędziliśmy łeb w łeb co chwilę się wyprzedzając.
Nagle z za pagórka wychylił się Las Arte. Ogromny obszar nad, którym czuwała Artemida. Gdy tylko byliśmy dostatecznie blisko złożyłam skrzydła i zaczęłam pikować w dół, prosto na las. Draco zawahał się przez sekundę ale zaraz zrobił to samo. Spadałam tak szybko iż myślałam, że zaraz się zapalę. Na szczęście zanim to nastąpiło zbliżyłam się do ziemi i gwałtownie wyhamowałam machając skrzydłami. Niestety dokładnie w tej samej chwili Draco również wylądował.
- Pierwsza! Pierwsza! - pokazałam mu język.
- Nie! To ja byłem pierwszy, ty jeszcze hamowałaś! - zaprzeczył.
- Kiepska wymówka. Zachowujesz się jak szczeniak.
- I kto to mówi? - spytał sarkastycznie.
- To po kim to mam? - Draco również wystawił mi język i moglibyśmy się kłócić jeszcze przez pół godziny ale zauważyliśmy pięknego jelenia.
- Mój! - krzyknęliśmy prawie równocześnie i rzuciliśmy się na zwierzynę nie zważając na to, że tak na prawdę powinniśmy się najpierw zakraść. Przez to jeleń uciekł spłoszony, schował się w krzakach i tyle go widzieliśmy.
- Głupi jeleń - krzyknęłam za zwierzęciem chociaż nie miałam pojęcia gdzie się podziało - To twoja wina! - zwróciłam się do brata.
- Oboje się rzuciliśmy. Wiesz?!
- Ale ty pierwszy - wiedziałam, że tak nie było, ale musiałam z nim wygrać.
- Tak? Taki genialny umysł jak twój nie zauważył, że pobiegliśmy równocześnie? - spytał Draco uśmiechając się. Zacisnęłam pysk. To było nie fair. - To jak siostrzyczko? Zapolujemy na coś jeszcze czy będziemy tu tak stać i się kłócić? - Tak szczerze to wolałam to drugie ale głód krzyczał głośniej niż chęć wygranej.
Draco?
Draco zaczął mnie znowu wyprzedzać. Przelecieliśmy już nad Styksem i zmierzaliśmy w stronę centrum Summer Light. Oczywiście lubiłam go, ale był moim bratem...i to starszym, a zachowywał się często jak szczeniak (przynajmniej według mnie) i teraz miałam okropną ochotę z nim wygrać. Jakbym jej co najmniej nie miała codziennie.
W każdym razie byłam tak pochłonięta wizją wygrania z wkurzającym bratem, że w ogóle nie czułam zmęczenia. Rozłożyłam szerzej skrzydła i szybowałam przecinając powietrze jak nóż. Pędziliśmy łeb w łeb co chwilę się wyprzedzając.
Nagle z za pagórka wychylił się Las Arte. Ogromny obszar nad, którym czuwała Artemida. Gdy tylko byliśmy dostatecznie blisko złożyłam skrzydła i zaczęłam pikować w dół, prosto na las. Draco zawahał się przez sekundę ale zaraz zrobił to samo. Spadałam tak szybko iż myślałam, że zaraz się zapalę. Na szczęście zanim to nastąpiło zbliżyłam się do ziemi i gwałtownie wyhamowałam machając skrzydłami. Niestety dokładnie w tej samej chwili Draco również wylądował.
- Pierwsza! Pierwsza! - pokazałam mu język.
- Nie! To ja byłem pierwszy, ty jeszcze hamowałaś! - zaprzeczył.
- Kiepska wymówka. Zachowujesz się jak szczeniak.
- I kto to mówi? - spytał sarkastycznie.
- To po kim to mam? - Draco również wystawił mi język i moglibyśmy się kłócić jeszcze przez pół godziny ale zauważyliśmy pięknego jelenia.
- Mój! - krzyknęliśmy prawie równocześnie i rzuciliśmy się na zwierzynę nie zważając na to, że tak na prawdę powinniśmy się najpierw zakraść. Przez to jeleń uciekł spłoszony, schował się w krzakach i tyle go widzieliśmy.
- Głupi jeleń - krzyknęłam za zwierzęciem chociaż nie miałam pojęcia gdzie się podziało - To twoja wina! - zwróciłam się do brata.
- Oboje się rzuciliśmy. Wiesz?!
- Ale ty pierwszy - wiedziałam, że tak nie było, ale musiałam z nim wygrać.
- Tak? Taki genialny umysł jak twój nie zauważył, że pobiegliśmy równocześnie? - spytał Draco uśmiechając się. Zacisnęłam pysk. To było nie fair. - To jak siostrzyczko? Zapolujemy na coś jeszcze czy będziemy tu tak stać i się kłócić? - Tak szczerze to wolałam to drugie ale głód krzyczał głośniej niż chęć wygranej.
Draco?
Od Kaisame
Niezdarnie przecisnęłam się przez wnękę w skale, wytrwale żłobioną przez deszcz setki lat. Krocząc po żużlowej ścieżce myślałam o tych przysłowiowych ‘Dwóch Światach’. To tak naprawdę jeden świat; szkoda, że tak poróżniony. Jaśniejące słońce, które leniwo wdrapywało się na horyzont, zapowiadało piękną pogodę. Cieszę się, że mogłam dołączyć do watahy. Będzie to mój dom już po kres, to postanowione, acz… dotychczasowa samotność nauczyła mnie kilku rzeczy. Moje rozmyślania zagłuszyły czyjeś rozbawione krzyki. Moje oczy błysnęły szelmowsko. Stanęłam w miejscu przysłuchując się z gorączkową ciekawością. Ruszyłam w ślad za głosami. Przedzierając się przez chaszcze, dotarłam na małą, trawiastą polankę, skąd rozpościerał się zjawiskowy widok na szumiący wodospad. Ujrzałam dwa wilki, przy czym z pewnością mogłam się założyć, iż jednym z nich była Asoka. Z pewnego rodzaju wesołością przyglądałam się ich swawolom. Nagle wadera otrzepała się, szepnęła coś na ucho szaremu basiorowi i odbiegła. Wilk usiadł nad brzegiem rzeki, wpatrując się, niczym zahipnotyzowany, w jej prędki nurt. Cicho wysunęłam się z krzaków.
Nieznajomy, jednak szybko wyczuł moją obecność i odwrócił się gwałtownie do tyłu, mierząc mnie lodowatym spojrzeniem. Nieco speszyłam się jego widokiem. Być może to moja podświadomość wiedziała, iż jest on alfą.
- Kim jesteś i dlaczego tu jesteś? – Jego pytanie poczęło mieć charakter przesłuchania, choć postanowiłam puścić do mimo uszu.
- Nazywam się Kaisame. O ile się nie mylę, a mylić się w tych czasach ciężko, należę do watahy twojej siostry – oznajmiłam półszeptem onieśmielona. Cała moja brawurowa pewność siebie wyparowała w dosłownie kilka sekund.
{Dracon?}
Nieznajomy, jednak szybko wyczuł moją obecność i odwrócił się gwałtownie do tyłu, mierząc mnie lodowatym spojrzeniem. Nieco speszyłam się jego widokiem. Być może to moja podświadomość wiedziała, iż jest on alfą.
- Kim jesteś i dlaczego tu jesteś? – Jego pytanie poczęło mieć charakter przesłuchania, choć postanowiłam puścić do mimo uszu.
- Nazywam się Kaisame. O ile się nie mylę, a mylić się w tych czasach ciężko, należę do watahy twojej siostry – oznajmiłam półszeptem onieśmielona. Cała moja brawurowa pewność siebie wyparowała w dosłownie kilka sekund.
{Dracon?}
Nowa wilczyca w Summer Light - Kaisame
Imię: Kaisame
Wiek: 3 lata 6 miesięcy
Urodziny: 02.11
Znak zodiaku: wąż
Płeć: samica
Ranga: omega
Stanowisko: uzdrowiciel
Patron: Atena
Charakter: inteligentna, uparta, sprawiedliwa, szczera, ufna, wścibska, ciekawska, pracowita, uprzejma, oddana, honorowa, lojalna, towarzyska, brawurowa, pewna siebie
Cechy fizyczne: zwinna, szybka
Moce: włada białą magią
Historia: Szczenię zaparło się łapami, drżąc z zimna. Gdzieś za drzewami sennie majaczyło ognisko. Towarzyszyły mu podniecone głosy i ludzkie sylwetki skaczące wokół ognia w kulturystycznym tańcu. Dym powoli otulał do snu brzozowy zagajnik. Radosne krzyki ucichły, a w ich miejsce wstąpiły nawoływania tchnięte sparaliżowaniem. Ludzie wzajemnie wpychali się do ognia, dosłownie spalając żywcem. Po niespełna godzinie paraliżującego oczekiwania, samicy zaczęło robić się cieplej. Płomienie zwinnie pożerały suchy chrust, obracając w popiół wszystko, co stanęło im na drodze.
Rodzina: nie pamięta nikogo ze swojej rodziny
Zauroczenie: -
Partner: -
Potomstwo: -
Upomnienia: 0
Właściciel: Cernunnos
Urodziny: 02.11
Znak zodiaku: wąż
Płeć: samica
Ranga: omega
Stanowisko: uzdrowiciel
Patron: Atena
Charakter: inteligentna, uparta, sprawiedliwa, szczera, ufna, wścibska, ciekawska, pracowita, uprzejma, oddana, honorowa, lojalna, towarzyska, brawurowa, pewna siebie
Cechy fizyczne: zwinna, szybka
Moce: włada białą magią
Historia: Szczenię zaparło się łapami, drżąc z zimna. Gdzieś za drzewami sennie majaczyło ognisko. Towarzyszyły mu podniecone głosy i ludzkie sylwetki skaczące wokół ognia w kulturystycznym tańcu. Dym powoli otulał do snu brzozowy zagajnik. Radosne krzyki ucichły, a w ich miejsce wstąpiły nawoływania tchnięte sparaliżowaniem. Ludzie wzajemnie wpychali się do ognia, dosłownie spalając żywcem. Po niespełna godzinie paraliżującego oczekiwania, samicy zaczęło robić się cieplej. Płomienie zwinnie pożerały suchy chrust, obracając w popiół wszystko, co stanęło im na drodze.
Rodzina: nie pamięta nikogo ze swojej rodziny
Zauroczenie: -
Partner: -
Potomstwo: -
Upomnienia: 0
Właściciel: Cernunnos
poniedziałek, 29 września 2014
Od Dracona
Z trudem postawiłem ostatni krok osiągając tym samym jeden z wyższych szczytów Gór Zeusa. Odetchnąłem głęboko z zachwytem oglądając roztaczające się przede mną widoki. Uśmiechnąłem się lekko spostrzegając pasące się u podnóża góry konie. Zawyłem głośno płosząc zwierzęta i zeskoczyłem ze skały z zawrotną szybkością zbliżając się do ziemi. Zaśmiałem się cicho, a kiedy byłem już na prawdę blisko ziemi wyhamowałem, z lekkością lądując na stawie.
- Może byś przestał się popisywać co? - usłyszałem chłodny głos i zobaczyłem za sobą Asokę patrzącą na mnie z niechęcią.
- Bardzo śmieszne! - zakpiłem podchodząc do niej i trącając w łopatkę - Jak się spało siostrzyczko?
- Obudziłam się parę godzin temu - zauważyła mrużąc oczy.
- Jasne - odparłem - Jak ty możesz spać tak mało?
- To normalne. Dziwne jest to, że ty tyle śpisz - zaśmiała się.
- Ja? - spytałem z udawanym oburzeniem - No co ty?!
- A żebyś wiedział jak trudno cię obudzić! I te twoje inteligentne wypowiedzi typu: "Czemu masz zielony nos?" Albo: "Zaraz przyleci tu wielka mrówka i cię zje! Co w tedy zrobisz?" to bije rekordy - drwiła.
- Może byś przestała się ze mnie nabijać? - warknąłem przewracając ją na ziemię.
- A co robi ci się przykro? - wadera wybuchła śmiechem, a ja chcąc nie chcąc też się uśmiechnąłem. Pomyślałem jednocześnie jak bardzo ją lubię i o tym, że nie potrafię się jej odgryźć. Dla innych byłem wredny, bezlitosny, ale nie dla niej...
- Zakładam, że nie jadłeś jeszcze śniadania - zgadła.
- Nie - zgodziłem się - Czekałem, aż coś mi upolujesz.
- Chciałbyś!
- To może zapolujemy razem? - wyszczerzyłem się do Asoki jednym ze swoich najszczerszych uśmiechów.
Asoka??? :)
niedziela, 14 września 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)