wtorek, 30 września 2014

Od Asoki cd Dracona

- Dobra... - powiedziałam poważnie - ale najpierw spróbuj mnie dogonić! - krzyknęłam i ruszyłam pędem do Lasu Arte. Nie obchodziło mnie to czy mój brat chciał polować na swoich czy moich terenach. Biegłam tak szybko, że obraz bezkresnych, łąk, nielicznych drzew i gór rozciągających się w oddali długim pasmem stawał się jedną wielką plamą kolorów. Wiatr wiał przyjemnie mnie ochładzając aż nie mogłam się powstrzymać od rozłożenia skrzydeł, a gdy to uczyniłam po prostu oderwałam się od ziemi szurając łapami o trawę. Pęd był tak wielki, że machnęłam nimi tylko raz i już leciałam kilka metrów nad ziemią. Nawet nie zauważyłam jak Draco mnie dogania, biegnie tuż koło mnie, a właściwie trochę pode mną. W następnej chwili wyprzedził mnie więc machnęłam swoimi potężnymi skrzydłami jeszcze kilka razy nabierając jeszcze większej prędkości i wznosząc się o kilka metrów wyżej. Oczywiście gdy brat to zobaczył też wzbił się w powietrze. Niestety mimo braku skrzydeł też umiał latać, a oboje dobrze wiedzieliśmy, że lecąc można poruszać się znacznie szybciej niż biegnąc.
    Draco zaczął mnie znowu wyprzedzać. Przelecieliśmy już nad Styksem i zmierzaliśmy w stronę centrum Summer Light.  Oczywiście lubiłam go, ale był moim bratem...i to starszym, a zachowywał się często jak szczeniak (przynajmniej według mnie) i teraz miałam okropną ochotę z nim wygrać. Jakbym jej co najmniej nie miała codziennie.
    W każdym razie byłam tak pochłonięta wizją wygrania z wkurzającym bratem, że w ogóle nie czułam zmęczenia. Rozłożyłam szerzej skrzydła i szybowałam przecinając powietrze jak nóż. Pędziliśmy łeb w łeb co chwilę się wyprzedzając.
    Nagle z za pagórka wychylił się Las Arte. Ogromny obszar nad, którym czuwała Artemida. Gdy tylko byliśmy dostatecznie blisko złożyłam skrzydła i zaczęłam pikować w dół, prosto na las. Draco zawahał się przez sekundę ale zaraz zrobił to samo. Spadałam tak szybko iż myślałam, że zaraz się zapalę. Na szczęście zanim to nastąpiło zbliżyłam się do ziemi i gwałtownie wyhamowałam machając skrzydłami. Niestety dokładnie w tej samej chwili Draco również wylądował.
- Pierwsza! Pierwsza! - pokazałam mu język.
- Nie! To ja byłem pierwszy, ty jeszcze hamowałaś! - zaprzeczył.
- Kiepska wymówka. Zachowujesz się jak szczeniak.
- I kto to mówi? - spytał sarkastycznie.
- To po kim to mam? - Draco również wystawił mi język i moglibyśmy się kłócić jeszcze przez pół godziny ale zauważyliśmy pięknego jelenia.
- Mój! - krzyknęliśmy prawie równocześnie i rzuciliśmy się na zwierzynę nie zważając na to, że tak na prawdę powinniśmy się najpierw zakraść. Przez to jeleń uciekł spłoszony, schował się w krzakach i tyle go widzieliśmy.
- Głupi jeleń - krzyknęłam za zwierzęciem chociaż nie miałam pojęcia gdzie się podziało - To twoja wina! - zwróciłam się do brata.
- Oboje się rzuciliśmy. Wiesz?!
- Ale ty pierwszy - wiedziałam, że tak nie było, ale musiałam z nim wygrać.
- Tak? Taki genialny umysł jak twój nie zauważył, że pobiegliśmy równocześnie? - spytał Draco uśmiechając się. Zacisnęłam pysk. To było nie fair. - To jak siostrzyczko?  Zapolujemy na coś jeszcze czy będziemy tu tak stać i się kłócić? - Tak szczerze to wolałam to drugie ale głód krzyczał głośniej niż chęć wygranej.

Draco?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz